piątek, 17 maja 2024

Maratończyk!


Jakies skurwysyństwo weszło w głowę mi,

ryje mi srogo ten głupi łeb!

Nie mogę wstać, nie mogę iść,
a co gorsza – nie mogę biec!

Co sie dzieje? Nie wiem, 

Krzyczę – idź precz!

Ono nie chce słyszeć krzyku,

chce mych łez!

Przekleństwo z mego łba,

niszczy mnie do cna!

Wszystko to sprowadza mnie do dna!


Draństwo!

Łajdactwo!

Świństwo!

Kurestwo!


Skurwyństwo wierci w głowie mej,

od emocji płuca tracą tlen!

Skurwysyństwo wierci w głowie mej,

nagle mięśnie stają ciężkie się!


Draństwo!

Łajdactwo!

Świństwo!

Kurestwo!


Walczę ile sił, lecz czy nie lepiej poddać się?

Serce przyspiesza, ono jeszcze chce!

Ciało nie ma siły już,

bo mózg mówi dość!

Prawie leżę tam pośrodku drogi tej,

podczas, gdy wielu walczy - osiągajac cel!

Jak to wszystko drażni mnie!


Draństwo!

Łajdactwo!

Świństwo!

Kurestwo!


Długi dystans nie wybacza, nie!
Zaczyna liczyć mnie,

on zdobywa punkty swe!
Wykopał dołek mi,

czeka na mnie grób!
Zamykam umysł, lepiej skupię się,

by ściana nie dopadła więcej mnie!

Jestem mocny – podnieść muszę się,

walczę, stawiając kolejny krok,

w przeciwnym razie ściana zniszczy mnie!